![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuQoTn6jniJR_eFAJCePaQDNtl38eS9jcxzACtSogSzpwfus69ORf1Re865q6hC3zc4HqrsakX-L93jtDdTjyXEyswSb9_jccHScTEPeCIaICEbFMWqjLaG9gDp7abSgTFqd7sM0nz2LQ3/s400/grann_book.jpg)
D. Grann, Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji,
Warszawa: W.A.B. 2010.
Warszawa: W.A.B. 2010.
Trudno oderwać się od tej fascynującej lektury, która zabiera czytelnika nie tylko do dalekiej i niebezpiecznej amazońskiej dżungli, ale i w czasy, kiedy na mapie świata znajdowały się ostatnie białe plamy.
Bohaterem książki jest Percy Fawcett, brytyjski wojskowy i odkrywca, członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, uważany za jednego z ostatnich indywidualnych eksploratorów ery wiktoriańskiej, ponieważ wyruszał zazwyczaj z niewielką grupą mężczyzn, zaopatrzony jedynie w kompas, maczetę i podstawowe zapasy żywności i leków. W latach 1906-1925 Fawcett zorganizował kilka wypraw do Amazonii w celu wyznaczenia brazylijsko-boliwijskiej granicy oraz - co stało się obsesją podróżnika - odnalezienia pozostałości bogatej i potężnej cywilizacji prekolumbijskiej schowanej w sercu dżungli.
Ostatnia z wypraw, na którą zabrał Fawcett swojego syna i jego najlepszego przyjaciela, zakończyła się zaginięciem podróżników. Brak wieści skłaniał rodzinę i przyjaciół, a także całą zachodnią opinię publiczną, która z zapartym tchem śledziła dokonania Brytyjczyków, do wyobrażania sobie dalszych losów wyprawy. W nieprzyjaznej dżungli nawet tak doświadczony podróżnik jak Fawcett narażony był na atak ze strony Indian bądź śmierć spowodowaną chorobami, głodem i wycieńczeniem organizmu. Byli jednak i tacy, którzy sądzili, że Fawcett odnalazł swoje zaginione miasto Z, ale utrudnił to innym podróżnikom, ponieważ świadomie zacierał swoje ślady, podając w planach trasy złe współrzędne.
David Grann, amerykański dziennikarz tygodnika The New Yorker, z pieczołowitością opisuje realia początków XX wieku i motywy, które skłaniały ludzi pokroju Fawcetta do ryzykownych, ale i przynoszących sławę wypraw w nieznane. Książka Granna jest doskonale udokumentowana, przedstawia zarówno naukowe ustalenia ówczesnych antropologów, którzy byli zdania, że w nieprzyjaznej dżungli nie mogła powstać żadna rozwinięta kultura, jak i popularne, fantastyczne narracje w rodzaju Zaginionego świata Artura Conan Doyle'a, nawiasem mówiąc książki zainspirowanej działalnością Fawcetta.
Dzięki uprzejmości rodziny Fawcetta dziennikarz dotarł także do niepublikowanych notatek, dzienników i listów. Wyłania się z nich obraz człowieka ogarniętego obsesyjną myślą o mieście Z, jak sam je nazywał. Percy Fawcett rzeczywiście świadomie zacierał za sobą ślady, podawał złe współrzędne i za wszelką cenę chciał odkryć bogactwa zaginionego świata jako pierwszy.
David Grann mozolnie przedzierał przez gąszcz materiałów, dokumentów i map, ale wkrótce porzucił wycięte lasy papieru i wyruszył do prawdziwej zielonej dżungli w poszukiwaniu śladów wyprawy z 1925 roku. Choć wielu przed nim próbowało je odnaleźć, niemal wszystkie ekspedycje poniosły na tym polu porażkę - zaginęły podobnie jak ekipa Fawcetta bądź zakończyły się odwrotem i ucieczką przed nieprzyjaznymi grupami Indian. Wyprawa dziennikarza nie jest pod tym względem wyjątkiem. A jednak nie jest ona zupełnie bezowocna. David Grann dotarł do ludu Kalapalo, który prawdopodobnie jako ostatni widział Fawcetta żywego. Po krótkim przystanku w ich wiosce brytyjski podróżnik wyruszył dalej, na tereny zajmowane przez wojownicze plemiona.
Po spotkaniu z Kalapalo Grann ruszył dalej - do wioski Kuikuro, gdzie spotkał się z Michaelem Heckenbergerem, który już wiele lat prowadzi tam archeologiczne badania. Kuikuro, podobnie jak wiele innych plemion, żyją w gęstej dżungli, która - jak przekonywali antropolodzy - jest fałszywym rajem, miejscem, gdzie niemożliwe było powstanie złożonej kultury. A jednak las nosi ślady ludzkiej działalności, pełen jest obronnych wałów, grobli i dróg, które tworzą skomplikowany układ łączący wioski.
Przeczucie Fawcetta, że w głębi dżungli mogą kryć się ślady wspaniałej cywilizacji, tak często ośmieszane przez antropologów wyznających środowiskowy determinizm, okazało się zadziwiająco trafne. Choć Grann nie znalazł tego czego szukał, wnioski płynące z jego podróży i ze spotkania z Heckenbergerem przerastają najśmielsze oczekiwania czytelnika. Prekolumbijskie kultury Ameryki, choć wciąż kryją wiele tajemnic, są wnikliwie badane przez archeologów i antropologów wyzwolonych z łańcuchów XIX-wiecznego determinizmu. Aby poznać najnowsze ustalenia, słusznie podpowiada David Grann, warto sięgnąć po książkę 1491. Ameryka przed Kolumbem Charlesa C. Manna.
A co naprawdę stało się z Fawcettem? Tylko las zna prawdę.