W tamtych dniach tam w kraju toczyła się wojna i kraj potrzebował kogoś obdarzonego magiczną mocą. Jerzy woził mnie od miasta do miasta i organizował wielkie święta magii. W każdym mieście, razem z przynajmniej dwudziestoma pięcioma białymi, szliśmy do lasu i razem odprawialiśmy rytuały.Orizio nie wyjaśnia, kim był ów Detopski, ponieważ - jak przyznał w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" - po prostu tego nie wiedział. Tymczasem chodzi o Jerzego Grotowskiego, reżysera teatralnego, który w ramach Teatru Źródeł badał rytuały różnych plemion, aby odkryć ich teatralną formę i skonfrontować je z własnymi technikami teatralnymi.
Za: R. Orizio, Zaginione białe plemiona, Wołowiec 2009, s. 176.
Leszek Kolankiewicz o Grotowskim:
Z polskiego legionisty, oficera, który wykazał się męstwem podczas tłumienia powstania czarnych niewolników na San Domingo, a który nazywał się Feliks Grotowski, zrobił swojego przodka; i potrafił wmówić nawet historykom, że ten oficer przeszedł na stronę rebeliantów. (...) W książce „Tribů bianche perdute” („Lost White Tribes”) autor Riccardo Orizio relacjonuje rozmowę z cazalczykiem, kapłanem Vodou (jak mówi się po haitańsku), którego niejaki „Jerzy Detopski” – chodzi oczywiście o Grotowskiego – zabrał w 1980 r. do Polski.Kiedy w 2009 roku prof. Kolankiewicz odwiedził Cazales, Amon Fremon już od kilku lat nie żył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz