piątek, 15 października 2010

Polacy na Haiti [2]

Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku do Cazales, haitańskiej wioski, w której żyją potomkowie polskich legionistów, przyjechał pewien Polak o nazwisku Jerzy Detopski, aby - jak sam twierdził - odnaleźć swoich krewnych. Po krótkim pobycie zaprosił do Polski Amona Fremona, jednego z członków wspólnoty, który w następujący sposób opowiadał o swojej podróży:
W tamtych dniach tam w kraju toczyła się wojna i kraj potrzebował kogoś obdarzonego magiczną mocą. Jerzy woził mnie od miasta do miasta i organizował wielkie święta magii. W każdym mieście, razem z przynajmniej dwudziestoma pięcioma białymi, szliśmy do lasu i razem odprawialiśmy rytuały.

Za: R. Orizio, Zaginione białe plemiona, Wołowiec 2009, s. 176.
Orizio nie wyjaśnia, kim był ów Detopski, ponieważ - jak przyznał w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" - po prostu tego nie wiedział. Tymczasem chodzi o Jerzego Grotowskiego, reżysera teatralnego, który w ramach Teatru Źródeł badał rytuały różnych plemion, aby odkryć ich teatralną formę i skonfrontować je z własnymi technikami teatralnymi.

Leszek Kolankiewicz o Grotowskim:
Z polskiego legionisty, oficera, który wykazał się męstwem podczas tłumienia powstania czarnych niewolników na San Domingo, a który nazywał się Feliks Grotowski, zrobił swojego przodka; i potrafił wmówić nawet historykom, że ten oficer przeszedł na stronę rebeliantów. (...) W książce „Tribů bianche perdute” („Lost White Tribes”) autor Riccardo Orizio relacjonuje rozmowę z cazalczykiem, kapłanem Vodou (jak mówi się po haitańsku), którego niejaki „Jerzy Detopski” – chodzi oczywiście o Grotowskiego – zabrał w 1980 r. do Polski.
Kiedy w 2009 roku prof. Kolankiewicz odwiedził Cazales, Amon Fremon już od kilku lat nie żył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz